Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 01:10
Przeczytaj:
Reklama
Reklama https://www.cichontransport.eu/oferta.html
Reklama APN PRACA

Nic nie musimy, za to bardzo chcemy

Z Kamilem Jakubczakiem, byłym zawodnikiem m.in. Ruchu Zdzieszowice, Piasta Strzelce Opolskie i Porawia Większyce, a obecnie trenerem A-klasowej Victorii Żyrowa, rozmawia Mirosław Szozda.
Nic nie musimy, za to bardzo chcemy

- Zanim porozmawiamy o tym, jak spełniasz się w roli trenera, przypomnij proszę krótko swoje zawodnicze CV.
- Jestem wychowankiem Ruchu Zdzieszowice, a grę na szczeblu seniorskim rozpocząłem w okręgówce w wieku 16 lat. Udało mi się zaliczyć nawet kilka minut w II lidze. Mój debiut przypadł na mecz, który odbył się na boisku… w Żyrowej, bo stadion „Zdzichów” był wówczas w remoncie. Życie zatoczyło koło i znowu jestem w Żyrowej i najprawdopodobniej tutaj wszystko się zakończy, jeśli chodzi o moje granie. Przez kilka lat grałem jeszcze w czwarto- i trzecioligowym Piaście Strzelce Opolskie i już wtedy jako trener objąłem juniorów starszych i trampkarzy Victorii. Było jeszcze Porawie Większyce, a pobyt tam zakończyłem zerwanymi więzadłami krzyżowymi, co przyspieszyło moją decyzję o objęciu seniorów w Żyrowej. Z grubsza licząc na czwartoligowe boiska wychodziłem w roli zawodnika jakieś 200 razy. Najbardziej cieszy mnie to, że mogłem z bliska obserwować pracę najlepszych trenerów z naszego województwa. Mam tutaj na myśli Krzysztofa Joba, Andrzeja Polaka czy Dariusza Kaniukę. Grzegorz Świerczek, Ryszard Remień, Robert Latosik, Maciej Kułak czy Ryszard Okaj to też nie są anonimowe nazwiska.

- Praca z Victorią to Twoje pierwsze doświadczenie trenerskie?
- Tak, wcześniej nie prowadziłem żadnej innej drużyny.

- Który to Twój sezon w Victorii w roli trenera?

Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 2 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama